Strona główna | |||||
▲ Do góry ▲ |
W niedzielę pogoda dopisuje, więc wybieramy się na wycieczkę rowerową w dolinę Liswarty. Startujemy z Woźników. |
Jola szuka czynnego sklepu, a ja oglądam mural związany z historią miasta. |
Rynek w Woźnikach. |
Miało być płasko, ale zaczyna się od podjazdu na Woźnicką Górę. |
Powoli doganiam Jolę i załapuję się na fotkę. |
Większość trasy, to spokojne asfalty, ale przed Lubszą jest też miły fragment przez pola. |
O tej porze roku łąki są wyjątkowo kolorowe. |
|
Widać już kościół w Lubszy. |
Kolejna miejscowość, to Psary. W Polsce jest 21 miejscowości o tej nazwie pochodzącej od "psiarzy" - hodowców psów lub polujących z psami. |
Oglądamy ciekawą kaplicę w Babienicy. |
Nazwy mijanych miejscowości też są dość ciekawe. |
Po ok. 20 km, w Boronowie udaje się znaleźć miejsce na kawę i coś słodkiego. |
W Boronowie warto też obejrzeć drewniany kościół z 1611 r. |
Wnętrze kościoła oglądamy jedynie przez kratę. |
Widok od strony pd. Charakterystyczną cechą kościółka jest ośmioboczna wieża. |
Jedziemy dalej, cały czas Liswarciańskim Szlakiem Rowerowym. W Hadrze rzucamy okiem na kaplicę św. Anny. |
Docieramy do Stawu Piłka i tu opuszczamy nasz szlak oraz Liswartę, która w górnym biegu przypominała raczej rów melioracyjny niż rzekę. |
W Olszynie zbaczamy ok. 250 m. od trasy by obejrzeć Diabelski Kamień polodowcowy. |
Całkiem ładny głaz. |
A to informacja o tym skąd się tu wziął i o legendach z nim związanych. |
Do głazu można dotrzeć ścieżką oznaczoną przy głównej drodze. |
Aby zaspokoić głód zmieniamy nieco trasę i odwiedzamy ponownie Boronów. Obiad jemy w restauracji "Nad Liswartą", na której tyłach znajduje się zaciszny ogródek. |
Drogą 907 wracamy na szlak i wjeżdżamy w lasy. Na rozdrożu spotykamy ciekawą kapliczkę św. Jana Nepomucena z 1760 r. Co ciekawe - rekonstrukcja tej kapliczki znajduje się podobno w Parku Etnograficznym w Chorzowie. |
Jak na razie nieznakowana droga przez las jest całkiem porządna. Gorzej zrobiło się gdy wjechaliśmy na niebieski szlak pieszy i Jasnogórską Drogę św. Jakuba. Droga dość mocno zarosła. Dobrze, że było dość sucho, bo doły i dołki wypełnione wodą i błotem mogły być dodatkowym utrudnieniem. Po ok. 200 m prowadzenia dało się jednak jechać dalej. |
Na koniec znów podjazd na Woźnicką Górę. |
Trasa wycieczki. Było 70 km i ok. 400 m podjazdów. |
▲ Do góry ▲ | |||||
Strona główna |